Sukces Kuby

Gratulujemy sukcesu Jakubowi Hazuce z klasy Va, który został wyróżniony w ogólnopolskim konkursie literackim „Liryczne Jasło”.

Na konkurs wpłynęło 580 utworów, zostały one przesłane przez 246 osób – uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Prace oceniało jury w składzie: Aleksandra Dacyl (polonistka, animatorka kultury), Mariusz Kalandyk (poeta, literaturoznawca, redaktor naczelny rzeszowskiego „Kwartalnika Edukacyjnego”), Grzegorz Kociuba (poeta, krytyk literacki, polonista – przewodniczący jury) oraz Jan Tulik (poeta, prozaik, eseista, dramaturg).

W kategorii „Opowiadania” – klasy IV – VI Jakub Hazuka został wyróżniony. Niestety, nie weźmie udziału w gali, bo w związku z pandemią została ona odwołana. Wszyscy laureaci konkursu otrzymają dyplomy i nagrody pocztą.

Link do strony z wynikami - https://strona.mbp.jaslo.pl/pl/a/Konkursy-Laureaci-XXV-Ogolnopolskiego-Konkursu-Literackiej-Tworczosci-Dzieci-i-Mlodziezy-Liryczne-Jaslo

Anita Skrzypek

A może przeczytacie opowiadanie Kuby? Oto ono:

 

Nigdy o tobie nie zapomnę…

 

Rodzina Pawła mieszkała w parterowym domu blisko głównej uli­cy. Dom otaczał piękny ogród pełen kwiatów i krzewów ozdob­nych. Przechodnie często zatrzymywali się i podziwiali jego pięk­no. Tym razem jednak usłyszeli krzyki dobiegające z domu.

– Co to za wrzaski słychać? – pytali przechodnie.

– To pewnie Paweł tak się wydziera – powiedziała sąsiadka Ola.

– Tato, kup mi quada! – krzyczał Paweł.

– Jesteś jeszcze za mały, a quad jest niebezpieczny, po za tym mu­sisz na niego zasłużyć – stwierdził tata.

 

Do mieszkania weszła prababcia. A Paweł pomyślał wściekły: „No jeszcze tego brakowało, znowu będzie ględzić: jak byłam mała, to miałam jedną parę butów, lalkę ze szmatki, pasałam krowy, cza­sem chodziłam głodna. Co mnie to obchodzi, ja chcę quada!”. Po gniewnych przemyśleniach, Paweł krzyknął w stronę babci:

– Babciu, już dosyć tego się nasłuchałem, to nudne.

Babcia zdziwiła się, bo przecież niczego do Pawła nie powiedziała, nie zdążyła powiedzieć… Podeszła do okna i chusteczką otarła łzy.

– Co ty, płaczesz? Przecież nie masz o co – powiedział Paweł, któ­remu nagle zrobiło się jakoś głupio i przykro.

Tata zdenerwował się już nie na żarty i kazał synowi iść spać. Ten długo nie mógł zasnąć, aż zasnął nad ranem i miał dziwny sen.

 

Znalazł się na polnej drodze, po której szli ludzie dziwnie ubrani, większość z nich była na bosaka. Na pastwiskach umorusane dzie­ci pasły krowy i kozy. Obok dróżki stały małe drewniane chaty, a na płotach wisiało pranie i garnki. „Gdzie ja jestem? Chcę do domu!” – krzyczał w myślach Paweł. Jakaś pani pokazała mu jego dom. Na progu powitała go mama, która zapytała:

– Gdzie byłeś synku? Chodź na obiad, wszyscy na ciebie czekamy.

Paweł rozejrzał się po biednej izbie, jego oczy zatrzymały się na drewnianym, zbitym z nieheblowanych desek, stole. To, co na nim zobaczył, przeraziło go, więc zaczął krzyczeć. Krzyczał tak i krzy­czał, płakał, szlochał, a potem znowu krzyczał:

– Co to za obiad?! Ziemniaki z mlekiem i to z jednego talerza? I jeszcze na dodatek mam jeść drewnianą łyżką?! Jak wy to może­cie jeść?! W moim domu jada się na pięknych talerzach! Na obiad jest zawsze zupa i pyszne drugie danie, a na deser ciastko albo lody!

Jego wrzaski przerwała mama, pogłaskała go delikatnie po głowie i powiedziała cicho:

– Jedz, bo będziesz głodny.

Paweł usiadł za stołem, ale nie czuł apetytu. Cała rodzina jadła i rozmawiała ze sobą wesoło. Mama przypomniała, że Jurek po posiłku pójdzie z krową na pastwisko, Olek przyniesie wody ze studni i narąbie drewna, a zadaniem Pawła będzie opieka nad młodszym bratem?

– Co? Przecież ja sam jestem dzieckiem! Jak to? Ja się mam opie­kować bratem? Ja? Dziecko?

Ale Pawła nikt nie słuchał. Popatrzył na podłogę. Nie wierzył wła­snym oczom. Czy to są zabawki? Przecież tym nie da się bawić! Gdzie zdalnie sterowane samochody, komputer, tablet, rower górski, klocki lego. Gdzie bilety do kina, które leżały na komodzie w przedpokoju? Gdzie komoda? Gdzie przedpokój?

Paweł wstał, a właściwie zerwał się od stołu. Znowu zaczął krzy­czeć do osłupiałej rodziny.

– Jutro przecież mam iść do kina z kolegami! Gdzie moje bilety?!

Mama wstała od stołu i zaczęła podchodzić do Pawła.

– Dlaczego mamusiu chodzisz tak skromnie ubrana? Dlaczego nie założysz tej nowej sukienki, którą kupił ci tatuś w galerii? Dlacze­go nie pojechałaś nowym samochodem do swojej firmy? Dlaczego mamusiu pierzesz na tarze, a pranie płuczesz w rzece? Przecież może to za ciebie zrobić pralka. Dlaczego śpimy na siennikach wy­pchanych słomą, przecież mamy wygodne łóżka? Dlaczego ja nie siedzę przy komputerze? Dlaczego?! Dlaczego?! Dlaczego?!

 

Paweł krzyczał tak głośno, że wszystkich obudził. Mama podbie­gła do jego łóżka, tata zatrzymał się w drzwiach.

– Co się stało? – zapytała mama, głaszcząc Pawła po mokrych od łez policzkach.

– Mamo, ktoś nam ukradł pralkę, nie ma twojego samochodu. Mamo, ach mamo, tak się bałem…

– To tylko zły sen Pawełku – powiedziała mama.

Po śniadaniu Paweł pobiegł do domu prababci. Już na progu krzyczał:

– Babciu, babciu, babciu!

Potem mocno ją przytulił i powiedział, że ją bardzo kocha. Tylko ona wiedziała, dlaczego do niej przyszedł. Chłopak już nie chciał quada i na pewno nigdy nie zapomni lekcji, którą dostał od swojej prababci we śnie.